Wróciłem ze stoku niecałe pół godziny  przed zmierzchem. Wspaniały  zapach drewnianego wnętrza hotelu szybko zachęcił mnie do relaksu w  kąpieli.            Z taką też myślą ruszyłem po schodach do pokoju. Na  korytarzu            zauważyłem pokojówkę. Na oko miała nie więcej niż  dwadzieścia lat.            Podrywałem ją już od paru dni, ale zawsze  potrafiła mnie zbyć swoim pięknym i szczerym uśmiechem. Zagaiłem do niej  i tym razem. Dzisiaj wydawała się            bardziej otwarta na luźną  rozmowę niż zazwyczaj. Zachęcony jej            postawą, zaprosiłem ją  na lampkę wina. Dziewczyna chwilę ważyła coś w            myślach, po  czym z tym swoim rozbrajającym uśmiechem, że kończy za             godzinę, jeśli się zdecyduje, to zajrzy do mnie. Pożegnaliśmy się i             wszedłem do pokoju. Nie ma to jak w domu – pomyślałem rzucając  ciuchy            na wersalkę. Do łazienki wszedłem już zupełnie nagi.  Napuściłem wody            do wanny, wlewając jakiś płyn do kąpieli.  Szumiąca woda z kranu            działała na mnie kojąco. Zdecydowałem  się jeszcze na papierosa.            Paliłem stojąc w pokoju przy oknie.  Powoli zaczynało już szarzeć i            zerwała się śnieżyca. Chociaż  na wyciągnięcie ręki szalał wiatr, a            płaty śniegu wirowały w  powietrzu, ja stałem sobie w ciepełku,            zupełnie nagi,  zaciągając się papierosem, a z łazienki dobiegał mnie             relaksujący szum wody. Kiedy zanurzałem się ostrożnie w wannie             łazienka była pełna pary. Ułożyłem się wygodnie. Gorąca woda doskonale             rozluźniała moje obolałe mięśnie. Zamknąłem oczy i  rozkoszowałem się            chwilą.
Otwarłem oczy dopiero, kiedy usłyszałem, że otwierają się drzwi do             mojego pokoju. Wyskoczyłem z wanny jak oparzony. Dopiero, kiedy  wbiłem            się w szlafrok, przypomniałem sobie, że umawiałem się z  pokojówką.            Wystawiając głowę przez drzwi, zobaczyłem ją,  więc powiedziałem, żeby            nalała nam wina, a ja wychodzą za  minutkę. Stałem chwilę, wpatrzony w            lustrze w swoją zdziwioną  twarz. Nie przypuszczałem, że przyjdzie. Pod            szlafrokiem nie  miałem zupełnie nic. Owinąłem się szczelnie i            wyszedłem.
Stała przy komodzie tyłem do mnie. Wciąż miała na sobie swój służbowy             strój. Czarna koszulka i spódniczka z białymi akcentami. Jej  zgrabne            nogi ukryte były czarnymi pończochami. Jedyne, co się  zmieniło, to jej            uczesanie. Kasztanowe włosy swobodnie  opadały na jej szczupłe ramiona.            Zatrzymałem się tuż za nią.  Kieliszki były już napełnione. Odchyliłem            kosmyk jej włosów i  wyszeptałem jak bardzo się cieszę, że przyszła.            Uśmiechnęła  się, jak to miała w zwyczaju, a ja poczułem jej dłonie,             rozsupłujące pasek od szlafroka. Byłem oszołomiony i zaskoczony.
Sam nie wiem, czy to jej bezpośredniość, zapach perfum czy może             bliskość jej ciała tak na mnie podziałały. Kiedy poły szlafroka             rozchyliły się, zrobiła nieznaczny krok w tył. Poczułem, jak mój             sztywny członek wtula się w jej jędrne pośladki.  Instynktownie            położyłem dłonie na jej biodrach, jeszcze  nieznacznie przytulając ją            do siebie. Miała cudowne próżne  ciało. Zsunąłem dłonie niżej.            Masowałem jej uda, przesuwając  dłonie coraz wyżej, aż poczułem zamiast            jedwabnego dotyku  pończoch gładką skórę jej ciała. Odchyliła głowę w            tył.  Zacząłem muskać ustami jej szyję. Kiedy zamruczała, wysunąłem             również języczek. Pieściłem tak jej szyję i podbródek, a rękami             podciągnąłem mocno jej czarną spódniczkę z białym fartuszkiem.
Teraz mój sztywny członek wtulił się w jej ciepłe jędrne pośladki.             Paluszkami zacząłem głaskać jej muszelkę. Nie wiem, co mnie  bardziej            podnieciło, fakt, że nie miała na sobie majteczek  czy to, że była            zupełnie wygolona. Gładka skóra starannie  wydepilowanej różyczki była            już bardzo mokra. Zakryłem ją  całą swoją dłonią i leciutko uciskałem.            Na znak akceptacji  zamruczała i zakręciła tyłeczkiem. Kiedy wsunąłem            palec do  środka, westchnęła. Masowałem ją tak chwilkę, aż poczułem,             jak dotyka mojej dłoni i kieruje ją do swoich ust. Wzięła w usta             paluszek, którym ją masowałem i wyssała go dokładnie i powoli.             Pocałowała mnie, wsuwając głęboko w moje gardło swój zwinny  języczek.            Jej paluszki zacisnęły się ostrożnie na moich  jądrach. Masowała mnie w            ten sposób a ja drugą wolną dłonią  głaskałem jej mięciutką cipkę.            Staliśmy tak w niemal ciemnym  pokoju. Jedyne światło sączyło się z            lampki nocnej. Zza okna  dochodziły gwizdy i wycie wiatru.
– Wejdź we mnie – wyszeptała.
Złapałem twardego pulsującego członka i przyłożyłem do mokrego sromu            pokojówki. Pokręciła głową przecząco.
– Nie tutaj – westchnęła.
Zrozumiałem ją. Jeszcze przez chwilę masowałem żołędziem jej mokrą             szparkę, po czym całego mokrego wsunąłem miedzy jej pośladki.             Natychmiast wypięła tyłeczek w moją stronę. Zacząłem wbijać się             ostrożnie w jej dziurkę pomiędzy rozkosznymi pośladkami.  Oparła ręce o            komodę, przewracając kieliszek z winem. Była  dość ciasna, ale po kilku            chwilach wsunąłem go całego. Jedną  ręką przytrzymywałem ją za biodro,            a drugą masowałem jej  łechtaczkę. Rozchyliła nieco nogi, żeby ułatwić            moim  paluszkom dostęp. Poruszałem się w jej tyłeczku powoli, ale             zdecydowanie. Kiedy znowu zaczęła masować moje jądra, niewiele             brakowało mi, żeby skończyć w jej pupie. Ona jakby to czując, odsunęła             się powoli, aż mój członek wysunął się z pomiędzy pośladków.             Przyklęknąłem nieco zadyszany i zdezorientowany. Pokojówka  lekkim            ruchem ręki dała mi do zrozumienia, żebym się położył.
Leżałem na drewnianej podłodze, ale na szczęście pode mną znajdował             się mój mięciutki szlafrok. Patrzyłem z dołu na dziewczynę. Jej  strój            pokojówki, pognieciona spódniczka i potargane włosy  podniecały mnie.            Patrzyła na mnie stojąc, jej czarne oczy  lśniły w półmroku. Podeszła            bliżej i bezceremonialnie usiadła  mi na twarzy, zadzierając            spódniczkę. Patrzyłem na jej  muszelkę i nawet nie zauważyłem, jak            rozlała czerwone wino  wprost na nią. Jej intymny zapach mieszał się            teraz z  wytrawnym winem. Wziąłem w usta jej wari i zacząłem ssać.             Nie chciałem uronić żadnej kropelki. Pieściłem ją języczkiem i ustami.             Pomagałem sobie palcem. Dziewczyna była jakby w transie.  Prężyła się,            wyginała ciało w łuk i mruczała jak kotka.  Czułem, że za chwilę będzie            szczytować. Zaczęła rytmicznie  poruszać biodrami. Wreszcie nie            wytrzymała i dosiadła mnie.  Wbiła się na sztywnego członka i ujeżdżała            mnie. Czułem, jak  zaciska swoją rozgrzaną cipką na moim penisie.            Oparła się  rękami na moich piersiach. Poruszała się w górę i w dół, w             górę i w dół… Kołysała biodrami. Pokój wypełniały teraz nasze             szybkie oddechy. Pomruki, jęki. Jej włosy muskały moją twarz. Oboje             zbliżaliśmy się do szczytu. W końcu znieruchomieliśmy.  Wystrzeliłem            ciepłymi strugami, wypełniając jej wnętrze. Po  kilkunastu sekundach            opadła niemal bezwładnie na mnie i  wtulona leżała bez ruchu. Minęło,            co najmniej piętnaście  minut, kiedy zapytała, czy może zostać na noc.            Zgodziłem się i  zaproponowałem jej kąpiel. Zgodziła się….
